Nie milkną echa skandalicznej wypowiedzi Władimira Putina pod adresem Polski i roli jaką odegrała ona podczas II wojny światowej.

 Wypowiedź ta, to doskonały prezent dla PiS od Moskwy. To doskonałe paliwo polityczne , które zasili zarówno eleganckie silniki benzynowe stajni Gowina, jak j i stare kopcące smrodem dieslowskie kaszlaki z fabryki Maciarewcza. Antoni bredzi jak zawsze, ale Gowin postanowił ścigać się z Kurskim oto kto znajdzie bardziej wyszukane połączenie słów:PiS i sukces: Histeryczny atak prezydenta Putina na Polskę to przejaw bezsilności wywołanej ostatnimi sukcesami polskiej polityki historycznej, w tym rezolucją PE jednoznacznie wskazującą niemiecko-sowiecką agresję na nasz kraj jako przyczynę II wojny światowej - stwierdził rzeczony Gowin. Trudno nawet komentować tę błyskotliwą w swej złożoności myśl. Zdecydowanie bardziej przemawia do mnie racjonalne spojrzenie na całą sytuację prof. Adama Wielomskiego, który dostrzega w całej sprawie drugie dno, bardzo niebezpieczne dla Polski twierdząc:Wygląda na to, że powstaje wspólny front państw oskarżających nas o wywołanie II wojny św. lub o współudział w Holocauście: Stany Zjednoczone-Izrael-Rosja. Przed tymi oskarżeniami mogą nas bronić obecnie jedynie Niemcy. Tylko czy niemiecka obrona uwiarygodni nasze pozycje? Prawda jest taka, że zostaliśmy całkowicie osamotnieni i nie mamy już żadnych sojuszników w świecie. Dyplomacja PiS-u właśnie zbankrutowała. Mamy dyplomatyczny sierpień 1939.

 
 
Tak jak wspomniałem wypowiedź Putina uznaje za skandaliczną i długo można by wyliczać grzechy i winy ZSRR zarówno w kontekście jej polityki względem kwestii żydowskiej jak i wsparcia surowcowego, technicznego czy wojskowego jakiego udzielało ZSRR w latach trzydziestych III Rzeszy nie przerwanie do świtu 22 czerwca 1941 roku. To temat znany podobnie jak polityka ZSRR w tamtym okresie względem Polaków oraz innych narodowości więc chciałbym się skupić na zupełnie innym aspekcie tej sprawy, a mianowicie na pobudkach, które targnęły Putinem i jego ekipą do podjęcia tak ryzykownej gry, której ostrze wymierzone jest w Polskę.
 
 
W co gra Putin chciałoby się zapytać? Otóż reakcja Putina, to po pierwsze pokłosie nie sukcesów polskiej dyplomacji jak chcieliby tego Jarkowie Gowin i Kurski, lecz efekt agresywnej i nie przebierającej w środkach propagandy antyrosyjskiej, która stała się wyznacznikiem polskiej zagranicznej od objęcia rządów przez PiS. Śmiem twierdzić, że odkąd Ukraina ma nowego prezydenta, to Polska prowadzi bardziej antyrosyjską politykę niż Ukraina. Polska wyrosła na czołowego bulteriera, który z powodu niewydarzonych kłów miast gryźć obsikuje rosyjską nogawkę . Jesteśmy niekwestionowanym liderem wśród państw szukających pola konfrontacji z Rosją. Putin, mówiąc kolokwialnie przez dłuższy czas olewał temat, skupiając się na tematach i państwach dużo bardziej istotniejszych z punktu widzenia interesów Rosji niż Polska. Polski obsikiwacz sikał jednak tak długo, aż znalazł czuły punkt, Rosji od tego sikania nabrało się do buta. Momentem przełomowym była rzeczywiście wspomniana przez Gowina inicjatywa w PE zrównująca odpowiedzialność obu totalitaryzmów za wybuch II wojny. I tu miarka się przebrała, Kreml mógł znosić niemal każdego dnia kłamliwe i pogardliwe informacje na temat Rosji i Rosjan, przekazywane przez TVP, ale odpowiedzialność za II wojnę, to wyjątkowo wrażliwa sfera na rosyjskim organizmie nie tyle nawet na jego stronie fizycznej, co duchowej.
Wielka Wojna Ojczyźniana i rola ZSRR w pokonaniu „niemieckich faszystów”, to jeden z najistotniejszych wyznaczników tożsamości nie tyle nawet Rosjan, co tzw. człowieka rosyjskiego. Etniczni Rosjanie stanowią przecież dziś mniejszość we własnym państwie. Jeszcze za caratu wyznacznikiem rosyjskości było prawosławie, dziś Kościół Prawosławny choć powoli odbudowuje swoje dawne wpływy, to z pewnością nie ma już takiej siły oddziaływania, aby mógł być zwornikiem wzmacniającym jedność społeczeństwa i poczucie tożsamości, tym bardziej, że w Rosji religią numer jeden pod względem liczby wyznawców staje się islam. W Armii Czerwonej okresu Wielkiej Wojny Ojczyźnianej walczyli nie tylko Rosjanie, ale zdecydowana większość nacji zamieszkujących ówczesny ZSRR. Nie ważne czy jesteś narodowości rosyjskiej, gruzińskiej, ormiańskiej czy reprezentujesz któryś z ludów turańskich ważne jest to, że twoi przodkowie walczyli w zwycięskiej wojnie z Hitlerowcami, to była wojna dobra ze złem, a Sowieci stali po właściwej stronie. Jeśli dziś jest z czegoś dumna zdecydowana większość obywateli Rosji, to z pewnością właśnie ze zwycięstwa na faszyzmem, które uratowało nie tylko ZSRR, ale cały świat. Dla większości obywateli Rosji wojna nie wybuchła 1 września, ale 22 czerwca 1941 roku kiedy, to zdradziecko niemiecki szatan zaatakował niewinnego sowieckiego gołębia, który humanitarnie we wrześniu dwa lata wcześniej postanowił przygarnąć polskich rozbitków z tonącego okrętu, rzucając im koło ratunkowe, w postaci nie wolontariuszy Czerwonego Krzyża, ale sołdatów Czerwonej Gwiazdy (sic!).
 
  
Na takim połączeniu praw, półprawd i mitów buduje się dziś rosyjską jedność, jedność która jest gwarantem tego, że kraj się nie rozpadnie, że w chwili zagrożenia obywatele Rosji bez względu na swoje pochodzenie etniczne i wyznawaną religię, staną się jednością. Działania podejmowane przez Polskę zaczęły więc godzić mocno w rosyjską rację stanu, pomimo tego, że dotyczą przecież aspektów historycznych. Jeśli dodamy do tego bazy amerykańskie w Polsce, próby budowania przez Polskę koalicji antyrosyjskiej czy zachęcanie innych państw do śrubowania embarga, to mamy pełny obraz tego skąd wzięła się agresywna polityka Putina w ostatnim czasie. Choć Putin kłamie i manipuluje faktami używając przy tym ordynarnego i chamskiego języka, to obawiam się niestety, że w dłuższej perspektywie, ta skrajnie agresywna kontra Putina przyniesie dla nas przykre efekty, które z pewnością postara się na swój sposób wykorzystać nasza władza.
 
Arkadiusz Miksa